Bluesun Elaphusa

Bardzo ładny hotel z różnymi udogodnieniami. Piękna lokalizacja. Dla Amerykanina jedzenie było często dziwne i stanowiło wyzwanie unikanie laktozy i dziwnych przypraw. Pracownicy byli ogólnie pomocni, chociaż recepcja była trochę nachalna. Inni ludzie bywali czasem problemem. Było tam sporo prawników, którzy byli głośni i niegrzeczni, i nie wahały się kraść wina z miski z lodem barmana, gdy ten nie patrzył. Innym problemem był ośrodek na północy. Organizowali bardzo głośne koncerty z krzykami i wrzaskami w losowe dni (np. w czwartek). Raz byli tak głośni o 22:30, gdy próbowaliśmy zasnąć, że zadzwoniłem na recepcję. Facet był zirytowany, że dzwonię i powiedział, że skończą o 23 (co jest znacznie później niż w większości hoteli). Chyba myślał, że mówię o tarasie tego hotelu, a nie o sąsiednim ośrodku. Czasami to było dziwne i nachalne.